16 kwietnia 2014

TOP10 KPOP Song of March 2014

 Grüß Gott, moi mili

Po kilku tygodniach mordęgi, mogę w końcu odpocząć te 7 dni (o ile można tak powiedzieć o bieganiu i szykowaniu wszystkiego na święta). Bardzo nie podoba mi się upływający czas oraz masa spraw, które siedzą mi na barkach. Prowadzenie konkursu, może nawet zakończenia maturzystów, ciągłe spięcia z nauczycielami, prace manualne, zaliczenia i nie jedna lektura do przeczytania. Trochę tego się ostatnio zebrało. A wdzięczności jak nie było, tak nie ma. Ba, dzisiaj udało mi się nawet dostać opierdziel za... no właściwie za dobrą wolę oraz chęć pomocy. Im człowiek bardziej się w coś angażuje, tym bardziej wszyscy widzą jego wady i małe potknięcia.
Powinnam machnąć jakieś gif story, dawno tego nie robiłam~

Postanowiłam prowadzić tego bloga dla własnej przyjemności i tak też czynię. Chociaż tutaj mogę się wypisać albo podzielić się z wami moim zdaniem na różne tematy. Udało mi się nawet dopasować wygląd tego miejsca pod moje widzimisię. I jakoś tak miło, gdy Hyuna patrzy na mnie i daje mi motywacyjnego kopa w dupę. Pisz, Isek, pisz! Notka powinna powstać jakieś 16-17 dni temu, na zakończenie marca xd No niestety moje wyrabianie się z terminami chyba niezbyt działa. Może w innych miesiącach uda mi się to pokonać... (hahahhahaha)

A więc zapraszam do - dosyć nietypowego - rankingu piosenek, które raczyły powstać w przeciągu marca. Filmikiem postanowiłam zająć się podczas dłuższej przerwy, czyli niestety gdzieś w granicach maja. Dzisiaj dostaniecie na tacy kilka numerów, które przez dłuższy czas siedzą mi w czuprynie i nie mają zamiaru jej opuścić ;; 
Piosenek nie mam zamiaru numerować, jest to zbyt nie fair. Kilka z nich już mi się przejadła, mimo mojej wczesnej miłości do nich. Dlatego nie chciałam 'krzywdzić' żadnej z nich ;3


TOP 10 KPOP Song of March 2014


FTISLAND - 未体験 Future



Zacznę od FT Island. Chłopaki na obecną chwilę zdecydowali zawojować rynek japoński, jednak nie zapominajmy z jakiego gatunku się wywodzą. Future jest typowo rockową piosenką, jak dla mnie - idealną na jakiś opening do anime. Wyszła 16 marca. Za co ją pokochałam? Na pewno za instrumenty, które tutaj są wystawione na pierwszy plan. Mam słabość do perkusji, więc od razu załapałam rytm i uderzałam długopisami w blat biurka z bananem na gębie ;D Kolejną rzeczą, która wpadła mi w oko jest minimalistyczny teledysk. Nie przepadam za pudełkami, jakich pełno w koreańskich produkcjach. Kojarzą mi się z tandetą i zwyczajnym olaniem widza. A tu... Wszystko do siebie pasuje. Wydaję mi się, że bujny drugi plan byłby zwyczajną przesadą. Nie mogę zapomnieć o wokalu Hongkiego, który tutaj jest kolejnym plusem. Oby tak dalej chłopaki, uwielbiam was w mocniejszych wykonach!

Crayon Pop - Uh-ee 



Nie wiem czemu to się tu pojawiło. Ze mną jest coś nie tak. Zapomnijcie. Nikt mi nie zapłacił za wrzucenie tego tutaj, spokojnie... To jeden z tych numerów, gdzie trzeba wyłączyć logiczne myślenie. Nie, wróć. Trzeba wyłączyć wszystko, co jest przyczepione do mózgu. Aczkolwiek obawiam się, że nawet to nie powstrzyma człowieka przed nuceniem sobie Uh-ee pod nosem. Ten zespół zrobił krzywdę mojej psychice już dawno temu. A wiecie co? Z uporem maniaka nadal mam to na budziku i wstaje mi się niesamowicie dobrze. I teraz pada pytanie: czy po to, aby jak najszybciej to wyłączyć, czy przez magiczne, ba, zbawienne możliwości tej piosenki x''D I don't know. I zapewne nigdy się tego nie dowiem~ Kurejon pap! Zastanawia mnie jedna rzeczy - czy to aby nie przesada. Dziewczyny nie mają już tych 20 lat i ciut bardziej ogarnięty koncept nie zaszkodziłby im. Robienie z prześlicznych kobiet... właściwie nie wiem co to jest - babcie? Sprzątaczki? Mniejsza. Robi się pomału przewidywalne i smutne. Ale to tylko moje swobodne odczucie. 

SPEED - Zombie Party!



My lubimy Zombie!
Otóż to, Panowie. Inaczej nie można opisać tej piosenki, jak słowami powyżej. SPEED chyba za bardzo wzięli do siebie nazwę zespołu, wydając co miesiąc kolejne numery. Osobiście, jako fance, mi się to podoba, niestety nie sądzę, aby taka harówka wpływała kojąco na organizmy chłopaków. Ale nie o tym. Zombie Party to taneczna piosenka, która na początku niekoniecznie mnie złapała. Dopiero chyba za trzecim-czwartym przesłuchaniem, zdałam sobie sprawę, że nie jest taka zła. Aż do teraz, kiedy nie wyobrażam sobie lepszego muzycznego energetyka z rana ;d Jest kilka rzeczy, które mogłabym wytknąć, nie tyle piosence, a teledyskowi. Zastanawia mnie sama postać dziewczyny na końcu. Nie żebym miała coś do niej (całkiem urocza z niej osóbka), niestety rzuca się w oczy jako element dodany na siłę, bez żadnego przemyślenia. Dodatkowo~ Wizażyści, biorąc pod uwagę "ZOMBIE Party", powinni nadać grupie zombiasty (to żem walnęła przymiotnikiem...) wygląd. Wyszło... stadko chłopców-kwiatów, z buźkami pomazianymi czerwoną farbką plakatową. Ludzie! Z takimi zombie to i na koniec świata mogę iść *q*

JJCC - At First



Wszyscy mają zespół. Mam i ja! Pomyślał mały, znany Chińczyk. Mam kasę, spoko rodzinę, zagrałem w milionie filmów, kilka nawet sam wyreżyserowałem, więc czemu nie wyszukać piątki Azjatów i nie stworzyć kpopowej grupy? Pomyślał sam Jackie Chan~ I tak powstał projekt o jakże niebanalnej nazwie... JACKIE JACKIE CHAN CHAN*... Nie każcie mi tego komentować, po prostu uklęknijmy i pomódlmy się do Szefa, żeby podsunął mistrzowi sztuk walk jakąś inną nazwę. Proszę. JJCC składa się z  4 koreańskich członków: SimBa, E.co, EDDY, San-Cheong oraz Chińsko-Australijskiego członka Prince Mak. Ostatni niestety nie wystąpił w teledysku, bodajże z przyczyn zdrowotnych (ran na nodze i twarzy; no ja nie wiem co wy tam w agencji robicie o.o). Pomijając wątki pseudonimów itp., nie mogę nie wspomnieć o części wokalnej. FKSNFSKDLFSD. To są te głosy, które mi odpowiadają. Oprócz pana goryla (czerwona marynarka), który śpiewem oraz postawą wprawia mnie w stany lękowe. Za to Eddy (dłuższe, brązowe włosy): cztery razy na tak, przechodzisz!

ORANGE CARAMEL - Catallena



Sumienie nie pozwala mi na pokazanie wam oryginalnego mv. Udajmy, że go nie ma i pocieszcie się tylko wersją taneczną. Jeśli nawet ja nie ogarnęłam tego dzieła kinematografii, to obawiam się, że dla niektórych osób to będzie jedyna i ostatnia wizyta w kpopie, a wyjdą z miną typu...


Tak więc, podziękujmy grzecznie Caramelkom za dobicie mojej psychiki. Kocham was. Serio. Z każdym kolejnym waszym numerem zastanawiam się coraz głębiej nad sensem mojego życia... CO JA Z NIM ROBIĘ? Gwoli ścisłości: Catallena to osoba, która jest dziwna, lecz ma w sobie pewien urok, który sprawia, że przyciąga do siebie ludzi i zyskuje ich sympatię. Niestety nie ma polskiego odpowiednika. Chociaż równie dobrze można to nazwać Isek (zero egoizmu <3 skądże <3) ;>



Super Junior M - SWING







!Uwaga! Osoby, które nie tolerują chińskiego języka, proszone są o wyszukanie koreańskiej wersji piosenki. Zawsze to dla was mniejszy szok xD Jako, że jesteśmy już na półmetku, przedstawiam wam kpopowe hospicjum albo dom spokojnej starości: Super Junior (o ironio). No dobra, trzydziestka na karku to niby nie dużo, jednak w tym rynku to już prawie polska emerytura... Mimo wszystko moje ukochane dziadki trzymają się zajebiście i nie mają zamiaru zwalniać tempa. I tak trzymać. Nie dajcie się wykurzyć młodszym grupom. Dodatkowo, jak na swój staż, nie zmniejszają swojego poziomu w tańcu i nic nie wskazuje na to, aby mieli oddać miejsce na podium kpopu komuś innemu :3 Swing!




BOYFRIEND - My Avatar







Pozostając w klimatach dubstepu, przechodzimy do najbardziej wyczekiwanej piosenki marca. Teaser wyszedł w granicach piątego, zaś oficjalna premiera mv odbyła się dwudziestego czwartego... Całe, bite 20 dni spędzone na gwałceniu replaya w zapowiedzi teledysku... Nawet nie wiecie, jak to się dłużyło ;; Chyba nie ma rzeczy w tym utworze, która nie trafiła w moje gusta. Arcydzieło. Dubstepowe arcydzieło. Wcale nie biorę pod uwagę walorów estetycznych, skądże... ;>

Boyfriend nie było zespołem, który spełniał moje wymogi. Dwie-trzy piosenki gdzieś tam walały mi się po telefonie. Aż do My Avatar. Wisienką na torcie jest japoński, język do którego pałam wielką sympatią jeszcze z czasów, kiedy się go uczyłam. Nie można również zapomnieć o choreografii, dopracowanej do każdej sekundy. Mniami! Obyście prezentowali taki poziom dalej, wtedy możne nawet zawitacie na moją półkę z albumami, kto wie... kto wie...

MBLAQ - Be a man



Nie przesadzę, jeśli powiem, że ten kawałek jest jednym z najlepszych wypustów MBLAQ. Zespół, który znany był ze swoistego przepychu i dość barwnych piosenek, nagle wypuścił coś... spokojnego. Bez żadnej wielkiej promocji, bez huku i wybuchu petard. Be a man pojawiło się znikąd. Co wcale nie ujmowało mu magii. Ba! Właśnie przez tą sielankę ten numer króluje na moich playlistach i jestem pewna, że nadal sobie na nich posiedzi. Jest to doskonały przykład na to, że aby trafić do człowieka, nie zawsze potrzeba rozgłosu albo wielkiej promocji i tysiąca zapowiedzi. Be a man wydaje się materiałem na pokazanie mocy głosów MBLAQ. Każdy z członków dostał swoją część, nie ma równych i równiejszych. Polecam zatrzymać się na moment w 2:20 min. Nie zwracałam nigdy uwagi na wokal Seungho, a tutaj siedziałam z oczami jak pięć złotych i nie mogłam się nasłuchać frazy. Live'y również nie odejmują piosence uroku, jak to nie raz bywało z podobnymi numerami. Minimalizm, minimalizm i jeszcze raz minimalizm oraz miejsce na - nienachalne - pokazanie zdolności wokalnych. 

M.I.B - BOUNCE



Szczerze powiedziawszy nie wiem za co bardziej cenie sobie M.I.B. Na myśl przychodzą mi dwie rzeczy - własny, niekopiowany styl albo niezwykły luz i frajdę jaką mają z robienia muzyki. Bounce jest właśnie takim utworem. Ej, nagrajmy coś, spoko pomysł, nie? Na pewno agencja maczała w tym swoje palce, mimo wszystko nie czuć tutaj jakiegoś przymusu. Każdy wie w czym jest dobry, robi to co kocha i nie wpierdziela się w rolę innego członka. Bounce jest idealną piosenką do potuptania sobie w miejscu. Pokazałam ją nawet osobie, która zarzekała się, że nigdy nie posłucha kpopu. Zaryzykowała i teraz M.I.B stale gości w jej życiu. Można? Można ;D



Bounce... Bounce...
Jak nie kochać ludzi, którzy mają z wszystkiego bekę, a zarazem są nieogarnięci w cholerę... To tak jakbym nie kochała samej siebie xd Do tego! Ludzie! W końcu jakaś choreografia, którą jestem w stanie zatańczyć - machnięcie głowy w lewo, machnięcie głowy w prawo, machnięcie marynarki. KONIEC. 



Lee Seung Hwan - 내게만 일어나는 일







Poniżej udostępniłam wersje z teledyskiem. Mimo wszystko uważam, że tylko live odzwierciedla siłę tej piosenki tak dobrze. Nie sądziłam, że będę w stanie tak coś pokochać, jak właśnie ten utwór. Z Lee Seung Hwanem spotykałam się po raz pierwszy (przynajmniej nie pamiętam abym wcześniej natknęła się na jego twórczość). Poszperałam trochę w zakamarkach internetu, posplatałam informację i wyszło mi, że owy pan ma aż 49 lat... Boże chciałabym się tak trzymać w tym wieku... Ekhem, Mr. Lee jest producentem, piosenkarzem rockowym oraz popowym, a ponadto jest uznanym tekściarzem. No całkiem ładnie, proszę pana. Słuchając występów na żywo, byłam pewna, że nie jestem oszukiwana przez żadne playbacki ani nic w tym stylu. Zarówno chór, jak i wokalista nie potrzebują tego. To takie niespotykane w dzisiejszym świecie, co tym spotęgowało moje uznanie i szacunek. Brawo. Nie jestem w stanie nic innego powiedzieć. Za każdym razem ten utwór zwala mnie z nóg. Zdecydowanie mój numer jeden w marcu. Nie widzę innej możliwości. Serdecznie dziękuję Ommie za pokazanie mi tego cudeńka. Bez Ciebie ta lista wyglądałaby zupełnie inaczej. A tak czuję, że zrobiłam coś kompletnego. Wiszę ci skrzyneczkę truskawek, Szczeniaczku. Nie martw się problemami, one kiedyś miną. Na razie ciesz się wokalem pana Lee i wynajduj mi, przy okazji, jakieś perełki. Ja życzę wam miłych świąt oraz zapraszam do zapoznania się z teledyskiem, bo on również zasługuje na poświęcenie mu tych 4 minut ; )




*żartuję, nie jest aż tak źle, a ta nazwa to tylko wymysł fanów~ Chociaż patrząc na bujną wyobraźnię ludzi, którzy wymyślali pseudonimy biednym chłopakom, Jackie Jackie Chan Chan brzmi całkiem możliwie...

2 komentarze:

  1. Znam ten ból, też nie mam na nic czasu. Ale ty już niedługo będziesz wolna :D
    Co do piosenek to ostatnio utkwiło mi w głowie Yasis ale jakoś nie miałem czasu aby ściągnąć cały album. Tricot też ostatnio rządzi u mnie na ipodzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zostało mi 1,5 roku, więc niekoniecznie "niedługo" (w 2015 matura w maju oraz egzamin zawodowy w czerwcu) ;; Osobiście chciałabym być w pierwszej klasie i mieć wyrąbane na oceny. A tu już się niektóre przedmioty kończą, więc trzeba popracować nieźle. Tricot jakiś czas temu u mnie zagościł, a w szczególności utwór Pool ;d Mam w planach poświęcić jedną-dwie notki na artystów japońskich, bo im też należy się uwaga~ Miłego dnia i powodzenia w prowadzeniu bloga :3

      Usuń